sobota, 1 lipca 2006

Złoto i krokodyle – Kimberley expedition 2006

Uwaga na spadające misie!


Jeśli wierzyć skłonnym do żartów Australijczykom, koala spadają z drzew wprost na głowy turystów. Tymczasem równie nieoczekiwanie spadł na nas pomysł podróży do Australii Zachodniej i zaowocował konkretnym planem spełnienia marzeń o bezkresnej przestrzeni, surowych kanionach wydrążonych w czerwonej ziemi, rzekach kryjących złoto i krokodyle czy amarantowych skałach na Cape Leveque wpadających wprost w turkusową otchłań oceanu. Przyśniła nam się podróż życia do miejsca gdzie wszystko jest inaczej, bo do góry nogami. (kn)



Doświadczyliśmy
 temperatur od -2 do grubo ponad 40 stopni Celsjusza
 kilkudziesięciu dni bez ani jednej chmury na niebie
 ciszy pozwalającej usłyszeć własne tętno
 realnego strachu przed krokodylami różańcowymi
 widoków zapierających dech
 prawdziwego braku wody
 poczucia bezgranicznej przestrzeni
 wielkiej życzliwości i pomocy spotkanych ludzi
 widoku gwiazd sypiących się prosto na głowę
 własnej słabości i kruchości w obliczu potęgi natury

i wielu innych rzeczy, a przede wszystkim NIEZWYKŁEJ PRZYGODY! 






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz